poniedziałek, 1 października 2012

Zwiedzamy Bordeaux (vol. 4)

Kolejny tydzień w Bordeaux dobiegł końca. To już praktycznie miesiąc jak wyjechałam, a mam wrażenie, jakby to był tydzień, może dwa. Czas leci bardzo szybko, a do zrobienia i zobaczenia wciąż wiele. 
Niedzielne przedpołudnie ponownie spędziłam na zwiedzaniu miasta. W związku z tym, że tutaj niedziela to niemal dzień targowy, to wybór padł na okolice jednego z większych rynków, który chciałam zobaczyć. 

Dzisiejsza wycieczka zaczęła się na głównym placu miasta, szczególnie ze studenckiego punktu widzenia, czyli na Place de la Victoire. Studenci jednego z tutejszych uniwersytetów mają przyjemność uczyć się nie tylko w fantastycznej lokalizacji, jak i całkiem niczego sobie budynku.



A stamtąd jedynie kilka kroków na Marche des Capucins, gdzie zakupić można świeże owoce i warzywa, mięso, rybki i owoce morza, sery, pieczywo. Oczywiście miejsce, aby zjeść coś na miejscu również się znajdzie. Ale przyznać trzeba, że wiedeński rynek lepiej się prezentował. :-) 




No i po 4 tygodniach wypadałoby w końcu wiedzieć, jak wygląda tutejszy dworzec. :-) A więc, kolejny punkt programu niedzielnego przedpołudnia (hmm, to już w zasadzie południa) to okolica Gare St Jean. 




Na koniec jeszcze spacer uliczkami dzielnicy Capucins-Victoire, zajrzenie do dwóch kościołów i chwila na pchlim targu. 




Z innych ciekawostek weekendowych, to udało mi się pokonać system i zrobić użytek z akademikowej pralni. Nie było ani łatwo, ani szybko, ale ostatecznie całkiem skutecznie. Poza tym miesiąc po przyjeździe na wymianę zostali nam przydzieleni Buddy, a więc nawet nadarzyła się okazja do dłuższej rozmowy po francusku. :-)


1 komentarz:

  1. Czyżbym na fotce z oliwkami widziała jakieś przysmaki z Andaluzji? (;

    Kurde, nie fair, że masz taki ładny dworzec. To jest autokarowy czy pociągów? U mnie oczywiście są tylko autokary (; i dwa dworce które są znajdują się pod ziemią, a na powierzchni jest normalnie placyk i parczek. Takie poukrywane pod palmami (:

    OdpowiedzUsuń